Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy z cierpienia innych. Wolimy myśleć, ze jesteśmy daleko od przemocy, awantur i zwykłego ludzkiego bólu. Nawet jeśli w naszym domu albo rodzinie zdarzy się któryś z tych wypadków, nie przyznajemy się do tego głośno. A robimy to z różnych powodów – ze strachu, ze wstydu, czy po prostu jesteśmy tego nieświadomi, bo nie potrafimy tego nazwać w sposób odpowiedni. Większość z nas jednak woli nawet nie myśleć, że przemoc może dziać się wokół niego. Smutne, ale niestety, prawdziwe. Tragedie są wokół nas.
Brak reakcji jest najgorszą z możliwych reakcji na przemoc. W dzisiejszych czasach człowiekowi lepiej jest w ogóle nie reagować na krzywdę drugiego człowieka. Lepiej, a może nawet wygodniej i bezpieczniej. Nigdy nie wiadomo bowiem jaka będzie reakcja kata na sprzeciw. Zwykła niezgoda na przemoc wobec słabszych może spotkać się z dezaprobatą, gniewem i nieoczekiwaną reakcją wobec owego obrońcy – może nawet i on zostać ofiarą, a skutki swojego humanitarnego zachowania może odczuwać do końca życia. Agresywne zachowanie, szantaże, groźby – ktoś powie, że w tych czasach to normalne. Jednak czy trzeba się na to zgadzać? Statystyczny człowiek bez mrugnięcia okiem odpowie, że w żadnym wypadku. Ale mimo takich deklaracji, jakoś nie spieszno mu jest do obrony. Może nawet nie zdawać sobie sprawy, co dzieje się w jego najbliższym otoczeniu. W rodzinie, u sąsiadów, piętro niżej, czy w domu obok – wszędzie może dziać się krzywda osobie, która nie umie zadbać o swoje bezpieczeństwo. Nie potrafi zatroszczyć się o własną nietykalność. Bo każda przemoc wymierzona jest także w godność ludzką i honor.
Z formalnego punktu rzecz ujmując, przemoc to każde działanie, mające na celu wywarcie wpływu na proces myślowy, także na zachowanie lub nawet stan fizyczny osoby, która nie daje na takie działanie przyzwolenia. Wyróżnia się przemoc fizyczną, wtedy gdy używa się siły fizycznej względem drugiej osoby (taka sytuacja ma miejsce, np. przy pobiciu czy zgwałceniu) i psychiczną, wtedy gdy nie stosuje się cielesnych środków perswazji, ale takie metody jak szantaż, groźbę, czy molestowanie psychiczne. Jest to zachowanie, które narusza prawo i dobra osobiste ofiary, przede wszystkim powoduje jednak cierpienie i szkody (zarówno na ciele, jak i w psychice).
Odbywa się zawsze w ten sposób, że jedna strona ma przewagę nad stroną drugą – jest zdecydowanie silniejsza i odporniejsza, co bez skrupułów wykorzystuje. Przemoc (obojętnie jakiego rodzaju) jest zawsze działaniem zamierzonym, ma na celu zniewolenie drugiej osoby, całkowitą kontrolę jej zachowania i sprawienie, że owa ofiara podporządkuje się oprawcy. Przemoc oddziałująca na psychikę, bez wyraźnych śladów na ciele, a zdarza się, że i tak sprawcy cierpienia postępują, jest może nawet bardziej szkodliwa niż znęcanie fizyczne. Nie wyklucza się, że pozostawia ona ślady w psychice ofiary na całe życie, a na pewno na kilka lat.
Każdy człowiek przynajmniej raz w życiu spotkał się z przemocą. Być może było to agresywne zachowanie męża, sąsiada, czy kolegi, które wydarzyło się w domu, w szkole, czy może nawet w pracy. Znęcanie nie zna ograniczeń miejsca. Zna natomiast metody kamuflażu, tak aby nikt z otoczenia nie zorientował się, że ktoś cierpi. Ci bardziej sprytni oprawcy oddziaływają raczej na psychikę. Powodują wielką szkodę, ale trudno jest im to udowodnić, bo ofiara nie nosi na sobie naocznych śladów. Stosują groźby, czasami też wymuszenia, szantaże, wyzywają, obrażają lub poniżają słabszego, a nierzadko się zdarza, że ktoś pada ofiarą molestowania psychicznego. Wszystko to są czyny nawet karalne, ale tylko wtedy, gdy człowiek dotknięty wystąpi z aktem do sądu.
Coraz częściej słyszy się o przemocy także wśród młodzieży. O pobiciach, wymuszeniach, czy nawet gwałtach. Można by zrzucić wszystko na zdemoralizowanie współczesnych nastolatków, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Przecież dorośli nieraz bywają świadkami agresywnego zachowania. Inna sprawa, że w obawie o własną osobę, nie chcą się wtrącać. Bo i on może wówczas paść ofiarą przemocy. Nie można jednak na takie czyny pozwalać. Trzeba znaleźć metody walki z agresywnością, po to aby dzieci – te najmłodsze i te dorastające – mogły spokojnie chodzić do szkoły, a rodzice nie obawiać się o ich bezpieczeństwo. Bo niestety, znęcanie się nad słabszymi występuje w przerażającej części także w szkole.
Swego czasu głośno było o przemocy w domu. O znęcaniu się męża nad żoną albo, co gorsza, wyładowywanie swoich emocji na dzieciach. Uruchomionych zostało mnóstwo ośrodków niosących pomoc skrzywdzonym kobietom i dzieciom. Trzeba jednak mieć na uwadze, że agresja nie dotyka tylko kobiet. Płeć piękna, mimo że powszechnie uważana za tę słabszą, wcale nie jest taka bezbronna. Tylko że mężczyźni często wstydzą się przyznać do swojej przykrej sytuacji w domu. A i oni nie musza się na to zgadzać. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy z tragedii drugiej osoby. Z góry zakładając, że krzyki i płacz wywołane są przez czynniki zewnętrzne, a nie przez sytuacje rodzinne. Nieważne czy to u sąsiadów, czy u bliskiej rodziny – staramy się nie przyjmować tego do wiadomości. A jednak, rzeczywistość jest brutalna i przykra.
Tragedie są wokół każdego człowieka i nieustannie mu towarzyszą. Ale może, gdybyśmy wykazali się większym zainteresowaniem sytuacją najbliższego otoczenia, ofiar agresji byłoby znacznie mniej? Oczywiście, nie zbawimy nagle całego świata, ale może uda się ustrzec przed cierpieniem chociaż jedną osobę. Jaka by była wtedy satysfakcja i duma z własnej postawy. Bo przecież każdy może paść ofiarą przemocy. A siniaki i zadrapania wcale nie muszą pochodzić z potknięć i upadków, rzekomej niezdary. Może to właśnie jej dzieje się krzywda, a my nie wykazujemy zbyt dużego zainteresowania. Może należy przyjąć do wiadomości, że w dzisiejszych czasach przemoc nie zna ograniczeń miejsca i czasu, a gdy dziecko przychodzi smutne, przygnębione i poszarpane ze szkoły, wcale nie oznacza to, że dostał jedynkę, albo miał intensywne ćwiczenia. Nie można się odcinać od brutalności świata, a wręcz należy przyjąć żelazną zasadę, że każdy może paść ofiarą przemocy.
Joanna Piskorska